Kiedy podświadomie pojawia się tęsknota w postaci snu, często towarzyszy jej jakiś zapach.
Zapach jakiegoś miejsca, zapach czasu . . . stary zapach drewnianej świątyni, zapach świeżej zieleni w lesie, zapach spadających liści, zapach domu, w którym kiedyś mieszkałam, zapach kolacji po drodze do domu . . . i zapach kwiatów, które kwitną tylko o jakieś porze roku – śliwy, jinchoge, kinmokusei . . .
W snach czuję zapachy, czuję je bardzo konkretnie. Budzę się i te zapachy powoli znikają…
Kiedy zaczyna się jesień, zapach kinmokusei pojawia się, tak jak dalekie odbicie muzyki.
Jest niczym dźwięk małego dzwoneczka.
Nawet z bardzo daleka, będąc u siebie w pokoju czy w klasie na trzecim piętrze w szkole, czułam od razu, jak tylko zaczynały kwitnąć.
Tak było co roku do czasu, kiedy wyjechałam tak daleko z Japonii . . .
Pewnego razu, kiedy latem osiem lat temu byłam czasowo w Japonii, śniło mi się, że kinmokusei specjalnie dla mnie zakwitło, mimo że było na to za wcześnie.
Czułam oczywiście ten piękny aromat. Może naprawdę gdzieś na mnie czekały . . .
Potem przyszedł koniec września, ale dalej było gorąco i lato nie chciało się jeszcze skończyć.
Wkrótce miałam wyjechać z Japonii. Na drzewach kinmokusei w ogrodzie rodziców żadnego pąku nie było widać.
Wtedy żyła jeszcze moja babcia.
Mieszkała w ośrodku opieki z powodu ciężkiej demencji. Ośrodek znajdował się daleko od miasta.
Trzeba było długo jechać autobusem wysoko w góry. Wysiadłam, poczułam chłodniejsze powietrze.
Czy babcia jeszcze mnie pamięta? Kiedy widziałyśmy się dwa lata wcześniej, rozpoznała mnie, więc mam nadzieję, że i teraz . . .
Tak rozmyślając szłam w stronę ośrodka i . . . poczułam aromat kinmokusei!
Znowu mi się śniło?
Nie. Szłam zboczem góry jeszcze około 40 metrów . . . i zobaczyłam kwitnące przed czasem drzewo kinmokusei na tle przezroczystego, jesiennego nieba!
Na drzewie świeciły się malutkie pomarańczowe kwiatuszki-gwiazdeczki.
Ten zapach, jak z dzieciństwa, jak we snach . . . Tak dawno go nie widziałam, ale kinmokusei nic się nie zmieniło, było takie samo jak dawno temu.
Wszystko się zmienia – ludzie, miejsca i ja . . . ale kwiaty się nie zmieniają, co roku czekają na swój czas i wtedy kwitną.
I będą zawsze kwitnąć i czekać na mnie, na człowieka, który nie wiadomo kiedy wróci . . .
Babcia razem z innymi jadła obiad.
Zawiadomiona o moim przyjeździe tylko tak sobie na mnie zerknęła i nie pokazując ani radości ani wzruszenia, dalej jadła. . . „może mnie już nie pamięta”?
Ale byłam pod wrażeniem, że wyglądała bardzo pięknie: miała wyprostowane plecy, jadła wolno, ale dokładnie, w jej ruchach nie było niczego niepotrzebnego . . .
Kiedy skończyła jeść, spokojnie wpatrzyła się we mnie i powiedziała: „dobrze, że jesteś”.
Tak, babcia przecież obiecała, że nigdy mnie nie zapomni. Babcia zapominała tylko długi czas między naszymi spotkaniami . . .
„Zawsze z Tobą chodzę, bo bardzo Cię kocham”, tak powtarzała.
To nie znaczy, że ona mnie wychowała, albo myliła mnie z mamą, bo mamy też nie wychowywała.
A może tak mówiła, bo wszystko się jej już mieszało?
Nie.
My rzeczywiście zawsze byłyśmy razem. Dawno temu i nawet teraz. Niezależnie gdzie jestem, babcia niezmiennie zawsze była ze mną . . .
Tego dnia babcia nosiła na szyi mały ręcznik, bardzo pięknie, tak jak szalik.
Zawsze umiała robić sobie piękny akcent na ubraniu.
Może aromat kinmokusei wszedł do wnętrza ośrodka, którego mieszkańcom nie wolno było wychodzić . . . ręcznik babci był w kolorze delikatnie pomarańczowym, tak jak kwiaty kinmokusei.
金木犀
懐かしさや恋しさが、夢になって心の表面に浮上するとき、それは匂いを伴っていることが多い。
ある場所の、またはある時の、匂い。ひなびたお寺の匂い、森の中のむせぶ緑や落ち葉の匂い、昔住んでいた家の中の匂いに、通りに漂う夕餉の匂い . . . 。
とっておきは、その季節にならないと咲かない花の匂い。梅の香、沈丁花の香、金木犀の香 . . . 。
夢の中で、私は確かにそれを嗅ぐ。目覚めてからほんの少しの間、消えていくその残り香を惜しむ。
秋を感じ始めるころ、どこからか聞こえてくるひとすじの音楽のような、鈴の音のような、金木犀の匂い。
自分の家の部屋の奥からでも、4階の学校の教室からでも、どんなに遠くからでも、咲いたとたんに私にはわかった。こんなに遠くに来てしまうまでは . . . 。
8年前の夏、一時帰国していた私は、ある晩夢を見た。
金木犀が、ひと枝だけ、私のために時期を早めて咲いてくれた、という。もちろん、香つきの夢。
どこかで咲いて待ってくれているのだろうか . . . 。
九月末、残暑。もうすぐ日本を経つ。実家の庭先の金木犀にはつぼみさえ見当たらない。
その頃は、まだおばあちゃんが生きていた。
重度の認知症を病み、介護ホームに住んでいた。ホームは町から離れた山の中、バスでトコトコ、登ったところにある。
バスから降りると、かなりひんやりした空気を感じる。
2年前に会った時には、おばあちゃん、すぐに私がわかったけど、今回だって大丈夫だよね、と不安な気持ちを抱えて、ホームのほうに向かうと . . . 。
金木犀の香だ。
また夢?いや、確かに . . . 。
四十メートルほど急な坂道を上がっていくと. . . そこには早咲きの金木犀の木が真っ青な秋晴れの空を背景に、立っていた。
夢にまで見ただいだい色の小さな星たちが輝いている。
子供のころも、夢の中も、今も、同じ花、同じ香。とっても久しぶりに会ったのに、昔のまんま、何も変わらない。
場所も、人も、自分も、変わっていくのに、花は、ちゃんと毎年、時を待って花をつける. . . 。
これまでも、そしてこれからも、毎年毎年咲きつづけ、いつ来るかわからない私を待ってくれている。
おばあちゃんは皆と一緒にご飯を食べていた。私が来たことを告げられると、顔を上げてちょっとこちらを見ただけで、喜びも動揺も見せず、ご飯を食べ続けた。
もしかして私がわからないのかもしれない . . . 。
それにしても、しゃんと背筋を伸ばして、しっかりご飯を食べているおばあちゃんの姿は、あまりにもきれいで、無駄な動きがない。
食べ終えて静かにこちらを向く。「よう来たね。」
おばあちゃんは約束したんだった、私を忘れないって。おばあちゃんが忘れたのは、会えなかった月日の長さだ。
「あんたはいつも私が連れて歩いてた、大好きだったからね。」繰り返しそう言う。
私がおばあちゃんに育ててもらったわけでもなく、母と私を混同してるわけでもない。母もおばあちゃんに育てられたのではないから。
でもおばあちゃんは、ぼけてそういってるだけだろうか。
違う。確かに私たちはいつも一緒にいた。今も昔も、どこにいても、おばあちゃんが、いつもかわらずに私を見守ってくれてたの、知っている。
おばあちゃんはその日、首にスカーフかと見間違うほど、小さなタオルを小粋に巻いていた。
年をとってもちょっとしたおしゃれが上手な人だった。
野外へ自由に出ることもできない介護ホームの閉鎖棟にも、どこかから金木犀の香が舞い込んできたのかもしれない. . . 。
タオルはやさしいだいだい色、金木犀の色だった。